Piękną mamy jesień tego roku. Pewnego słonecznego dnia z koleżanką i jej psem poszłyśmy na spacer po parku Źródliska. Ale skręciłyśmy w uliczki historycznej dzielnicy Łodzi – „Księży Młyn”. Jak tam jest cudownie.
Dla tych, którzy nie są mieszkańcami Łodzi tłumaczę, że „Księży Młyn” to największy zabytkowy kompleks fabryczny naszego miasta, który został zbudowany w XIX wieku przez Karola Scheiblera, uważnego za najbogatszego łódzkiego przemysłowca. Stanowił miasto w mieście wzorowane na angielskich osadach przemysłowych. Były tam i budynki fabryczne (np. przypominająca zamek przędzalnia), magazyny, domy dla robotników, szkoła, remiza strażacka, dwa szpitale, gazownia, sklepy, rezydencje właścicieli, park, a także bocznica kolejowa.
Zaniedbany przez wiele peerelowskich lat „Księży Młyn” zmienia się z każdym dniem. Nabiera piękna i charakteru. Przyciąga turystów i artystów, a w przestrzeniach pofabrycznych organizowane są różne ciekawe imprezy kulturalne.
Tam też zadomowiła się pracownia łódzkiej projektantki – Ewy Kozieradzkej. To nie jest możliwe być na „Księżym Młynie” i do niej nie zajrzeć.
Ewa Kozieradzka tworzy między innymi wspaniałe jedwabne kreacje.
Dla pań, które kochają kolor i dla tych, które kochają czerń. Czarne kimona z surowego jedwabiu podbiły moje serce. I czarna spódnica też.
W jednym z ceglanych budynków „Księżego Młyna”, w cudownym wnętrzu panuje cudowna atmosfera tworzenia mody.
Mnie, buszującą w pracowni uchwyciła Joanna Miklaszewska photography.
Również na pożegnanie sfotografowała nasze sylwetki.
Dziękuję za zdjęcia.
Moda to coś wspaniałego. Zawsze można się inspirować takimi nowościami.
Zgadzam się całkowicie – moda to coś wspaniałego. Pozdrawiam
Cudownie się patrzy na te zdjęcia, aż samemu chce się zacząć projektować ubrania. Te są idealne.
To prawda. Pozdrawiam