Pamiętacie jak w kinowej wersji „Seksu w wielkim mieście” Carrie Bradshaw wznosi toast z okazji 50. urodzin Samanthy? Mówi wtedy: „A skoro mowa o starych, ale jarych!! Zdrowie Samanthy, przepięknej pięćdziesięciolatki”.
Od tego czasu, tj. od ukończenia 50. lat Samantha, gdyby chciała oczywiście, mogłaby przystąpić do Stowarzyszenia Czerwonych Kapeluszy i nosić czerwony kapelusz oraz fioletową sukienkę
Co to jest Stowarzyszenie Czerwonych Kapeluszy?
28 kwietnia 2008 r. w „Wysokich Obcasach” (sobotni dodatek do „Gazety Wyborczej”) ukazał się artykuł Katarzyny Bosackiej pod tytułem „My nie robimy nic”, w którym autorka przedstawia nam Stowarzyszenie Czerwonych Kapeluszy w Waszyngtonie, skupiające kobiety po 50. roku życia.
„Wszystko zaczęło się 25 kwietnia 1998 r. w Fullerton w Kaliforni od wiersza «Ostrzeżenie» Jenny Joseph – pisze autorka artykułu (i cytuje dalej fragment tego wiersza)* – oraz czerwonego kapelusza, który malarka Sue Ellen Cooper ofiarowała swojej przyjaciółce w dniu urodzin. Zwyczaj ten podchwyciły ich znajome. Zawiązały stowarzyszenie, założyły stronę internetową (www.redhatsociety.com), a Sue Ellen obrały swoją królową. Dziś czerwonych kapeluszy jest przeszło milion. Nie tylko w Ameryce”.
Katarzyna Bosacka rozmawiała z członkiniami Stowarzyszenia Czerwonych Kapeluszy. Zapytała co one robią w stowarzyszeniu. „Co robimy w rym stowarzyszeniu? Kompletnie nic – odpowiedziały. – Bawimy się, pijemy herbatę i objadamy ciastkami, umawiamy się w knajpach na obiady. Chodzimy do centrów handlowych i gramy w szukanie określonych przedmiotów na wystawach i wszyscy zaraz chcą sobie robić z nami zdjęcia. (…) Pijemy alkohol, a jakże! Przecież skończyłyśmy 21 lat!”
„Główną zasadą Czerwonych Kapeluszy jest – jak twierdzą [członkinie] – brak zasad. No może poza tą, że zrzeszają kobiety po pięćdziesiątce ubrane w czerwone kapelusze i fioletowe suknie.”
Do stowarzyszenia mogą należeć i młodsze kobiety, ale mogą one ubierać się jedynie na różowo. „Na 50. urodziny dostają pierwszy czerwony kapelusz, wiersz Jenny Joseph i mnóstwo prezentów”.
K. Bosacka podaje za Północnoamerykańskim Stowarzyszeniem Menopauzy, że „co roku w USA 2 miliony kobiet osiąga wiek menopauzalny, dołączając do 40 milionów innych, które mają to już za sobą. (…) 80 proc. z nich przyznaje, że menopauza nie pogorszyła jakości ich życia, trzy czwarte zaś, że nieosłabiła ich aktywności zawodowej”.
Autorka artykułu podaje także ciekawe wyniki Instytutu Gallupa – „Na pytanie «w jakim wieku czuła się pani najszczęśliwsza», 51 proc. dojrzałych Amerykanek odpowiedziało, że pomiędzy 55, a 65 rokiem życia! (…) Wiele kobiet uznało, że ich życie się poprawiło. Mają więcej czasu dla rodziny, małżonków, hobby, pracy zawodowej. Ponad połowa przyznała, że ich życie seksualne nie uległo zmianie. Wielka w tym rola terapii hormonalnej, – pisze dalej K.B. – której poddaje się przeszło 30 proc. Amerykanek. Poza tym dojrzałość w Ameryce nie jest tematem tabu. Serwisy informacyjne prowadzą prezenterki w wieku matek Anity Werner i Justyny Pochanke. Reklamy pełne są telefonów z wielkimi cyframi, osiedli dla seniorów, biur podróży. W wielkich supermarketach stoją wózki elektryczne dla słabiej chodzących”.
A jak jest w Polsce?
Autorka przytacza w artykule słowa jednego z najlepszych polskich specjalistów od menopauzy – profesora Tomasza Pertyńskiego z Łodzi. Powiedział on: „Ten okres [menopauzy] zaczyna się u Polek w 45. roku życia i trwa aż do śmierci, czyli ok. 30 lat, przeszło jedną trzecią życia. I najgorsze jest to, że u nas ani państwo, ani lekarze, ani same kobiety nie mają pomysłu na ten czas”.
„Profesor Pertyński podkreśla – jak pisze K. Bosacka – że do menopauzy trzeba szykować się całe życie: – Trzeba nauczyć się myśleć pozytywnie. Dbać o siebie, robić regularnie badania, znaleźć pracę, a jeśli jej nie ma, wymyślić sobie zajęcie – choćby to było robienie zakupów sąsiadce. Menopauza jest naturalną koleją rzeczy, ale w tym okresie mogą się jeszcze przydarzyć najcudowniejsze chwile w życiu!”
JA JESTEM TEGO PRZYKŁADEM!
Na koniec artykułu, jego autorka przytacza przesłanie członkiń Stowarzyszenia Czerwonych Kapeluszy do Polek:
„– Co mamy do powiedzenia Polkom? – Elna i Polly odpowiadają bez zastanowienia: – Dziewczyny, ruszcie się. Wyciągnijcie czerwone kapelusze z szafy i wyjdźcie na miasto się zabawić! To wasz najlepszy czas!”
I JA TAK MYŚLĘ DROGIE PANIE!!! To ma być nasz najlepszy czas!!!
Zachęcam do lektury całego artykułu: K. Bosacka, „My nie robimy nic”, „Wysokie Obcasy”, 28 kwietnia 2008.
Zdjęcia przedstawiają fragmenty cytowanego artukułu
Zdjęcie: Stowarzyszenie Czerwonych Kapeluszy na deptaku w Scheveningen, Gazeta.pl FotoForum.
*”Ostrzeżenie” Jenny Joseph – fragment wiersza (cytat za artykułem)
„Kiedy będę starą kobietą,
będę nosić fioletowe suknie
i czerwony kapelusz,
który ani mi nie będzie uchodził,
ani pasował”
Popieram. I chcę być taką kobietą w przyszłości, mimo, że jeszcze prawie ćwierć wieku mi pozostało. Bycia szczęśliwą trzeba się nauczyć. Trzeba poznać siebie, a do swojego otoczenia wybierać odpowiednich ludzi.
Zgadzam się z przedmówczynią.
Jestem przed trzydziestką i podziwiam uśmiechnięte i piękne „pięćdziesiątki”, „sześćdziesiątki” i jeszcze dalsze „dziesiątki”. Zgadzam się, że sami powinnyśmy kreować własne szczęście i uczyć się pogody ducha. Pozdrawiam!
Dziękuję za komentarz. Sprawił mi podobną radość i satysfakcję jak poprzedniej młodej kobiety. Z takim podejściem do sprawy zwojujecie świat w każdym wieku.
Pozdrawiam równie gorąco
Jaga
Wielkie dzięki za komentarz. Bardzo się cieszę, że czyta mnie młoda kobieta wiekiem, nie tylko duchem. Jest to dla mnie budujące. A kobiety w czerwonych kapeluszach są super. Kolorowe i wesołe.
Pozdrawiam letnio, słonecznie i gorąco
Jaga