Iris Apfel w wieku 80+ lat (więc mamy jeszcze trochę czasu), dzięki wystawie jej kreacji w Metropolitan Museum of Art Costume Institute* w Nowym Jorku, okrzyknięta została ikoną stylu.
Jeśli nie jesteś piękna, naucz się być atrakcyjna – powiedziała Iris Apfel.
Iris Apfel znają prawie wszyscy. A przede wszystkim Ci którzy kochają modę.
Ja chciałabym zapoznać Was z pięknym, ciepłym artykułem Małgorzaty Czyńskiej pod tytułem W Nowym Jorku wszyscy mają słonie, który ukazał się 12 czerwca 2010 r. w „Wysokich Obcasach” (sobotni dodatek do „Gazety Wyborczej”).
„Listy najlepiej ubranych kobiet przyprawiają ją [Iris Apfel] o ziewanie. Nie dla niej kosztowna skromna sukienka i maleńkie diamentowe kolczyki. Woli męskie levisy, sztuczne futerko z Topshopu (wymiennie z kurtką Moschino lub żakietem Niny Ricci), stos etnicznych naszyjników i bransolet, wyraziste okulary.
Przez kilkadziesiąt lat – pisze Małgorzata Czyńska – Iris Barrel Apfel swoimi strojami zadziwiała tylko nowojorską socjetę. Pięć lat temu część jej garderoby trafiła na wystawę (…) i Iris z dnia na dzień awansowała na światową ikonę stylu. (…) Odtąd Iris w swoich szalonych strojach nie schodzi z łamów prasy. Redaktorzy kolorowych magazynów porównują jej nonszalancję i umiejętność kreowania własnego wizerunku z największą współczesna ikoną mody Kate Moss. «Cóż – śmieje się 88-letnia Iris. – Nie jestem naćpana i nie wybieram się na odwyk»”.
Jak dowiadujemy się z artykułu „Najpierw muzeum zwróciło się do Iris z prośbą o wypożyczenie akcesoriów (jej zbiór gadżetów jest ogromny; uwielbia biżuterię, paski, buty, torebki; nawet kiedy wszyscy styliści świata radzą odejmowanie, ona mówi: «Dodawaj!»), potem kuratorzy stwierdzili, że kilka kreacji byłoby dobrym tłem wystawy. (…) Trzeba było ostrej selekcji, a i tak zamiast planowanych dziesięciu modeli na wystawie pokazano 82 kreacje. Każdy manekin ubrany został przez Iris.
Kolekcja zadziwiła świat. Chociaż akurat słowo „kolekcja” wywołuje u Iris gęsią skórkę: «Nigdy nie zbierałam ubrań – mówi. – Kupuję, żeby nosić»”.
„Styl Iris to «kontrolowany barok», współczesna odmiana boho, miks haute couture i tanich sieciówek. Lubi ubrania architektoniczne, nie dla niej zwiewne szyfony i obcisłe bawełny Madame Grѐs ani opinające ciało kostiumiki Chanel (twierdzi, że większość korpulentnych kobiet wygląda w nich jak małe pękate kiełbaski). Ale już Dior, Rucci, Lanvin, Jean Louis Scherrer, Gianfranco Ferré, Moschino, Gautier, Krizia, YSL – wymienia projektantów z entuzjazmem, jakby mówiła o kochankach. Pamięta, że na pierwszym pokazie mody, na którym była, na otwarciu salonu Balenciagi, poczuła się, «jakby umarła i poszła do nieba»”.
„Dowcip i humor – czytamy dalej w artykule – to klucz do jej filozofii ubierania się”. Iris „Nosiła ozdoby dla zwierząt. Na widok srebrnego naszyjnika, w który przystrojony był biały koń na uroczystości zaślubin w Indiach, wpadła w zachwyt: «Dobre dla konia, to dla mnie też dobre» – stwierdziła. Kiedy indziej na paryskim targu zobaczyła piękny łańcuch.
– Co to? – zapytała.
– Biżuteria dla słonia.
– Biorę – zadecydowała Iris.
– Madame ma słonia? – zdumiał się sprzedawca.
– Oczywiście roześmiała się – w Nowym Jorku wszyscy mają słonie”.
„Pomarszczona twarz, białe włosy, czerwona szminka na ustach – pisze M. Czyńska – upływ czasu zdaje się działać na jej korzyść. Nie odmładza się na siłę, uważa, że szkoda tracić energię i pieniądze na bezsensowne zabiegi, bo przecież nawet jeśli ponaciągamy sobie twarz, to ręce i tak zdradza prawdziwy wiek. Nie ma nic złego w byciu starym. Lepiej szukać atutów: «Siwe włosy świetnie pasują do kurtki z tybetańskiej owcy. No i jak masz osiemdziesiątkę, to już się nie martwisz, czy dobrze wyglądasz w bikini!». Dzięki zachwycającej Iris Apfel przetoczyła się przez media dyskusja na temat mody dla starych ludzi. Na Zachodzie to wciąż rosnący odsetek klientów, których firmy odzieżowe nie mogą zlekceważyć. Niektórzy projektanci, jak Yohji Yamamoto, zatrudniają na pokazy nawet 70-letnich modeli. Umieszczane w blogach zdjęcia udowadniają, że niejeden senior ma inwencję utalentowanego stylisty i duszę nastolatka”.
Na koniec artykułu autorka przytacza radę Iris Apfel: „«Zawsze najlepiej być sobą», i dodaje, że w erze H&M każdy może być modny”.
I moja rada: TAK TRZYMAJMY DROGIE PANIE!!!
Zachęcam do lektury całego artykułu: M. Czyńska, W Nowym Jorku wszyscy mają słonie, „Wysokie Obcasy” 12 czerwca 2010, nr 23 (576) s. 16–19 (w wersji internetowej artykuł nosi tytuł Muza).
Ilustracje pochodzą z cytowanego artykułu
1. Foto.: FOTOLKINK; 2., 3.,4. Foto.: EAST NEWS
* Wystawa: „Rara Avis”. Selections from the Iris Barrel Apfel Collection, Metropolitan Museum of Art (a nie MoMa, jak błędnie podano w artykule), September 13, 2005 – January 22, 2006
Tak, wspaniały, pozytywny artykuł i opisana w nim dama. Od dawna śledzę jej bloga i zachwycam się jej odważnymi kreacjami. Dobrze, że o tym napisałaś, bo może więcej kobiet /także w Polsce /odważy się ubierać w jej stylu. Ja powoli ewoluję w tym kierunku choć jeszcze mam przed sobą daleką drogę. pozdrawiam
A to dowód:http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=8459732842558849845#editor/target=post;postID=4080549648727082660
Spokojnie :-), mamy jeszcze troszkę czasu, ponad 20 lat :-). Ale trzeba przyznać, że Iris umie się ubrać i ma swój styl. Pozdrawiam Jaga
Po przeczytaniu artykułu w WO jestem fanką Advanced Style. Bardzo się cieszę, że i u nas coś się w tej materii zadziało. Na pewno będę zaglądać. Pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za komentarz. Advanced Style śledzę od dawna. To Cohem m.in. zainspirował mnie do załozenia bloga. W końcu u nas też są super kobiety po pięćdziesiątce, w tym ja (ha,ha). Zapraszam do czytania mojego bloga.
Jaga