Nie lubię marznąć. Jedynym sposobem aby przetrwać mróz i wiatr, jest ubrać się na cebulkę. Zajmuje to trochę czasu, ale trudno.
Dzisiaj bardzo jestem „otulona”. Co mam pod widocznymi ubraniami to moja słodka tajemnica. A to co widać, przedstawiam.
Czerwona, ciepła bluza – eppram. Prezent od św. Mikołaja, o czym uprzejmie już donosiłam. Bluza jest na tyle obszerna, że zmieści się pod nią to i owo.
W komplecie są równie ciepłe i obszerne rękawice na sznurku, które pomieszczą wszelkie moje duże pierścionki.
Płaszcz z gotowanej wełny – del cane.
Spodnie – Studio B3. Kalosze ze skóry – Massimo Dutti.
Torebka – Przywara Strzałka.
Czapka – I Love Goshka. Kolczyki – moja kolekcja.
Wszystkie zdjęcia: Ewa Falczewska – Dihanea.
a ja ostatnio polubiłam grafit z białym i beż z ecru podoba mi się takie zestawienie kolorów w ubraniu
Ja lubię łączyć dwa kolory. Pozdrawiam
Świetne te rękawiczki! Stylowo jak zawsze
Bardzo dziękuję. Pozdrawiam
Gruba czapka jest konieczna, by dłużej wytrzymać na mrozie.
Ja też muszę mieć ciepło w głowę i ręce. Pozdrawiam
Dla mnie bardzo ciepłe rękawiczki to konieczność zimą.
Pozdrawiam
Te rękawiczki są tak urocze, że nie mogę oderwać od nich wzroku.
I ciepłe. Pozdrawiam
Czerń z wyraźniejszymi dodatkami, np czerwonymi jest pięknym połączeniem. Bardzo stylowa kreacja.
Miły komentarz. Bardzo dziękuję i pozdrawiam.